Before the Fire [2020] – Online

Filmy katastroficzne w samym swoim założeniu mają pełnić dwie role – budzić niepokój i ostrzegać widzów przed różnego rodzaju zagrożeniami. Jeszcze nie tak dawno, bo zaledwie 20 lat temu kino tego gatunku skupiało się na tragediach zupełnie innych niż dzisiaj. Katastrofy samolotów, wybuch lokalnego wulkanu, albo ewentualnie kometa zmierzająca w stronę Ziemi- te pomysły można już znaleźć tylko online. Dopiero od niedawna twórcy zmienili swoje podejście, skupiając się na bardziej realistycznych scenariuszach, ale co łatwo odkryć – o wiele bardziej przerażających.

„Before the Fire” jako prośba o opamiętanie

Różnica pomiędzy kinem katastroficznym sprzed 20 lat a tym obecnym, opiera się na zupełnie różnych założeniach, które stawiali przed produkcjami reżyserzy. Jeszcze nie tak dawno temu ludzie nie zauważali problemów, których byli główną przyczyną, czyli wpływy naszej cywilizacji na ekosystem. Świadomość ekologiczna, która jest w dużej mierze zasługą nowego pokolenia obywateli, wskazała niejako drogę kinu katastroficznemu, co zaowocowało zupełnie nowym stylem w kinie. „Before the Fire” to najnowsza odsłona tej globalnej edukacji i troski o naszą planetę, przy czym trzeba zauważyć, że proces uświadamiania ludzi poprzez sztukę filmową, dawno już nie przybierał form niemal horrorów. Kino katastroficzne poniekąd stało się nowym straszydłem, które powoli zastępuję znane z wcześniejszych lat tytułu mające wywołać dreszczyk emocji. Ludzie przestali się bać morderców i potworów, bo zrozumieli, że największymi z nich są zwykli ludzie, którzy przez swoja codzienna ignorancje w stosunku do naszej planety, zabijają wszystkich i wszystko naraz, w jednej chwili. „Before the Fire” budzi w widzach dokładnie takie odczucia, kładąc ogromny wręcz nacisk na to, aby wzbudzić w nich poczucie winy i skierować ich tok myślenia na zupełnie nowy tor. Tego typu ambitne kino, pełne przekazu powinno dotrzeć do naszego kraju, przez np. serwisy online, jak CDA.

Pandemia w „Before the Fire”

„Before the Fire” przestawia historię dobrze znaną z naszego codziennego życia, co tym bardziej budzi strach i obawy wśród widzów. Świat pokazany w tym filmie zmaga się z potężną pandemią, która dziesiątkuje ludzi na całym świecie. Rządy upadają, systemy opieki zdrowotnej zawodzą, zaczyna brakować jedzenia i leków. Najgorszym miejscem, w jakim chcielibyśmy być w takim świecie, to duże miasto. Główna bohaterka – Ava – miała tego pecha, że w takim miejscu się znalazła i nie widząc większego sensu w przebywaniu w zamknięciu swojego mieszkania, pomimo kwarantanny postanawia uciec na wieś, do swojego rodzinnego domu. Pomimo że „Before the Fire” nie ma zamiaru pokazywać za dużo akcji, związanej z samymi zamieszkami w mieści i tego, co dokładnie się tam dzieje, daje nam mały wgląd w sytuację. Robi to jednak w bardzo kameralny sposób, starając się bardziej skupić na emocjach niż na wspomnianej akcji. Dlatego też tempo, które zostało nadane filmowi na samym początku, jest całkiem dobrze utrzymane przez resztę filmu. Ava dociera do swojego celu podróży, ale paradoksalnie – nie może czuć się tutaj bezpiecznie. W świecie, który powoli kroczy ku upadkowi, zanikają także granice rozsądku, a co za tym idzie – także i człowieczeństwa. Lektor nie musi tutaj niczego dodawać, te emocje po prostu czuć.

Największe zagrożenie w „Before the Fire” to człowiek

Ava, po dotarciu do swojego domu, spotyka osoby, których nie widziała od lat. Po jej przeprowadzce zerwała jakikolwiek kontakt ze swoimi dawnymi znajomymi, dając się wciągnąć nowemu życiu w dużym mieście. Jej powrót spotyka się zatem z chłodnym przyjęciem, jeśli nie i obojętnością. Spośród tego zachowania małomiasteczkowej społeczności wybija się dawny znajomy Avy, który w obliczu nadciągającego kryzysu, zaczyna odczuwać narastający strach pomieszany z gniewem. Z początku nie daje tego poznać Avie, ale kobieta szybko orientuje się w sytuacji, rozumiejąc, że mężczyzna może stanowić dla niej nie mniejsze zagrożenie, co sam wirus szalejący na świecie. Co ciekawe, z fabuły, którą prezentuje film „Before the Fire”, byłby świetny serial.

W „Before the Fire” nie jest potrzebny lektor Polski, bo większość historii opiera się na obrazie, a nie na słowach. Nie trudno odczytać ludzkie emocje, patrząc w ich oczy, a strachu w nie wkomponowanego nie da się z niczym innym pomylić, podobnie jak z szaleństwem. Główna bohaterka podobnie jak widzowie odczytuje sygnały, nie mowę, a te przemawiają z całego „Before the Fire” niczym niemy krzyk o opamiętanie się naszego gatunku, zanim będzie za późno.